Czasem trzeba

W życiu każdego człowieka nastaje czasem chwila szczęścia. Problemy zostają z boku. Raporty same się piszą, wypłata wpływa na konto, szef się „od….czepia”, teściowa (kochana mamusia) zabiera dzieci na weekend. W głowie przyjemny szum nie zmącony ani jednym dźwiękiem, złą myślą, czy głupim pomysłem: posprzątać, pomyć, popłacić rachunki. Chwilo trwaj!!!! Poranna kawa smakuje inaczej. Kubki smakowe delektują się każdą kroplą pobudzającego płynu, a wszystkie komórki w organizmie leniwie budzą się do życia.
W takim momencie odżywiasz. Mózg budzi się na nowo. Zmartwychwstając z otchłani codziennego życia wzbija się na wyżyny kreatywności. Raduje się. W takiej chwili radość, wolność, szczęście i niczym nie skrępowana błogość przynoszą jedną możliwą myśl. Jedną jedyną możliwą opcję na spędzenie i tak już idealnego dnia.

ŻAGLE

Ten dzień musiał w końcu nastać. Przychodził w snach, marzeniach i wspomnieniach. Ale w końcu przyszedł. Upragniony i wyczekany. Chęci, spotkały się z możliwościami. Czas pogodził się losem, a milion w totka wydał się bzdurą gdy noga stanęła na pokładzie.


Losowi dopomógł feniks odrodzony z popiołów. Po wieloletnich bataliach znalazł w końcu opiekuna, który właściwie się nim zajął. Który prawdziwie docenił jego potencjał i możliwości, a zarazem przygotował do funkcjonowania w naszych dziwnych „nowoczesnych” czasach. Przystań Żeglarska w Trzebieży. Nareszcie otwarta, znowu piękna i pełna jachtów. Znowu działa, odnowiona i odmłodzona. Znalazła się tam wspaniała i nowa omega. Wyczarterowana bez kłopotu i za przystępną cenę. Obsługa miła i szybka. Łódka dobrze przygotowana i czysta.
Po krótkim zaokrętowaniu (wór wrzucony na rufę) ruszyłem w epicką podróż dookoła Zalewu Szczecińskiego. Romantyczna przygoda jakiej doświadczyłem odbiła się głęboko w sercu i na długo pozostawiła ciepłe wspomnienia. 

Po rzuceniu cum i postawieniu żagli pozostaje całkowita dowolność. Kwintesencja wolności, beztroskości i oderwania od rzeczywistości. Czyli to co najważniejsze w żeglowaniu. Można wszystko. Płyniesz gdzie chcesz. Nie pytasz o nic nikogo. Nie ma żadnego musu, nie musisz się z niczego tłumaczyć, nie musisz mieć nawet powodów. Jest tylko woda, wiatr i Ty. Tu i teraz i w tej chwili. Razem w szalonym tańcu pierwotnych żywiołów. Razem tworzycie wspomagającą się i całkowicie zgraną ze sobą syntezę życia. Wiatr pcha do przodu, woda orzeźwia, a ster trzymany w ręku daje nieskończenie ogromne doświadczenie wszelkich możliwości. Jesteś wtedy prawdziwie niezależnym od wszystkiego panem swego losu. I tylko to się liczy.

Po całym dniu na wodzie. Po przeżyciu niepowtarzalnej przygody i odbyciu epickiej podróży pod sam Kanał Piastowski wracasz do portu i odczuwasz dumę i radość. To był prawdziwie dobrze spędzony dzień. Łódka płynęła zaskakująco sztywno, szybko i nad wyraz łatwo się prowadziła. Wiele wybaczała. Obyło się bez niespodzianek. Wewnętrzne baterie naładowane w 100%, a siła i moc płynąca z obcowania z dwoma wspaniałymi żywiołami będzie paliwem, które rozpali energie do działania.
Naprawdę polecam każdemu choćby spróbować żeglarstwa. Choćby raz popłynąć. Choćby na chwilę. Bo nawet chwila pod żaglami jest warta grzechu.

Paweł Myłka

Organizator projektu:

W projekcie udział biorą: