W niniejszym artykule chciałbym przedstawić kilka prostych zabaw, którymi bez najmniejszego problemu można urozmaicić każdy wypad do lasu, biwak lub po prostu rodzinne grillowanie w sobotnie popołudnie. Oczywiście zabawy mogą być organizowane przez mamy, jednak pozwolę sobie na małą stronniczość. W tym temacie uważam, że to ojcowie powinni wieść prym.
Każdy rodzic wie i rozumie, że dla dziecka najlepszą formą spędzania wolnego czasu jest ruch i zabawy na powietrzu. Warto jednak przy tym urozmaicać ten czas różnego rodzaju zabawami by maluchy w dużo ciekawszy, a jednocześnie bezpieczniejszy sposób go spędziły. Dzięki takim zabawom nie tylko lepiej się rozwijają fizycznie, ale i psychicznie. Więzi budowane w trakcie takich zabaw dziecka z rodzicem są po prostu bezcenne. Ojcowie i matki budują autorytet oraz poczucie bezpieczeństwa w oczach swoich pociech. Oczywiście nie bez znaczenia pozostaje fakt, że gdy rodzic zorganizuje zabawę to czasu na rozrabianie brzdąc ma dużo mniej albo wcale. Ale do rzeczy:
1. Rzucanie do celu.
Bardzo uniwersalna zabawa, która zawsze (niezależnie od wieku dziecka, czy rodzica) podoba się wszystkim. Mogą brać w niej udział dzieci nawet już dwuletnie. Wszystko kwestia tego, czym się rzuca i na jaką odległość. Można oczywiście kupić zestawy piłeczek i rzucać do specjalnie przygotowanych koszy. Ale zapewniam, że garść kamyków rzucanych w stronę starego pieńka z powodzeniem wystarczy. Zabawę tą spokojnie można zorganizować na spacerze, czy grillu, a brać w niej udział powinni wszyscy, nie tylko dzieci. Rodzaj celu, dystans oraz to, czym rzucamy zawsze dostosowujemy do wieku tak, aby każdy jak najwięcej radości wyniósł z tej zabawy. Dzieci rozwijają koordynację ruchową, zwinność, celność. Poprzez element rywalizacji, bo przecież celne trafienia zawsze zliczamy, dzieci uczą się bardzo cennych umiejętności życia i współpracy w grupie.
2. Szukanie skarbu.
Dlaczego by nie zamienić zwykłego spaceru w fascynującą przygodę, którą dziecko mogłoby wspominać jeszcze przez wiele dni opowiadając o niej z przejęciem każdemu, kto by tylko chciał słuchać. Przygotujmy, zatem cel spaceru – SKARB. Przygotujmy odpowiednią oprawę by poszukiwania miały właściwe napięcie. Wystarczy kawałek jakiejkolwiek mapy z dużym X-em na środku. Mapa musi mieć opalone krawędzie. Każdy wie, że prawdziwa piracka mapa skarbów ma poopalane krawędzie, jest wymięta i zszarpana przez sztormy i zawieruchy wojenne. Oczywiście musimy wcześniej skarb ten schować w miejscu X-a. Skarbem mogą być np. czekoladowe monety, lub innego rodzaju smakołyki. W poszukiwaniach pomagajmy i naprowadzajmy. Jednak to dziecko niech w głównej mierze prowadzi poszukiwania i trzyma mapę. Dajmy mu też, jeśli mamy taką możliwość lornetkę oraz lupę do mapy. W ten sposób przygotowany poszukiwacz z pełną werwą ruszy w świat przygody i pirackich sekretów. Dziecko będzie rozwijać umiejętność skupienia, logicznego myślenia, czytania mapy, orientacji w terenie, podejmowania decyzji i wiele innych.
3. Budowanie szałasu.
A może zamiast spaceru, czy bezproduktywnego gapienia się w ognisko spróbować sił w budowie szałasów? Budujemy tylko z martwych drzew i liści znalezionych na ziemi. Pamiętajmy, że to tylko zabawa i nie należy przy tym niszczyć środowiska. Proste szałasy jedno, czy dwuspadowe (w różnych konfiguracjach) buduje się w miarę szybko. Dzieci bardzo chętnie uczestniczą w procesie budowy i tworzenia na każdym etapie. Uczą się przy tym nie tylko o samej konstrukcji szałasu, ale przede wszystkim pracy w grupie, współdziałania oraz wzajemnej pomocy przy wykonywaniu poszczególnych zadań. Dodatkowym i niezaprzeczalnym atutem tej zabawy jest okazja dla rodziców, by zabłysnąć prawdziwym autorytetem w oczach dzieci. To rodzic potrafi zrobić coś z niczego i pokazuje jak osiągnąć cel.
4. Nauka węzłów.
Zabawa przeznaczona raczej dla starszych dzieci, które potrafią wystarczająco długo skupić uwagę. Znajomość wiązania choćby kilku podstawowych węzłów może być przydatna dla każdej osoby aktywnie spędzającej czas, choćby po to by przywiązać do plecaka różnego rodzaju szpargały, aby mieć pewność, że nie zgubimy ich podczas długiej wędrówki. Dzieci rozwijają umiejętności manualne i skupienia. Rozwijają również cierpliwość (każdy, kto próbował pierwszy raz nauczyć się węzła ratowniczego wie o czym mówię). Jednak duma dziecka z prawidłowo zawiązanego węzła jest bezcenna.
5. Zakładanie bazy.
Teoretycznie zabawa ta wiąże się z budową szałasu, jednak budowa bazy ma dużo więcej składowych. Wspólnie z dziećmi wybieramy lokalizację, jednocześnie szczegółowo omawiając jej zalety i wady. Można zrobić burzę mózgów. Każdy członek grupy powinien powiedzieć swoją opinię, a zadaniem rodzica jest naprowadzenie dzieci na właściwe odpowiedzi. Pamiętajmy, że to dzieci mają wybrać właściwą lokalizację. Czyli taką, która nie będzie się rzucała w oczy, nie będzie zagrożona osuwiskami, lawinami, czy podtopieniami. Taką, w której można bezpiecznie rozpalić ognisko i najlepiej w niedalekiej odległości od jakiegoś ujęcia wody. Warto bazie nadać imię, by dzieci mogły się identyfikować z miejscem, a tym samym grupą. Nadamy zabawie aspekt prawdziwej przygody. Dzieci rozwijają swoje umiejętności komunikacji, kreatywność i samodzielność. Nabywają umiejętności pracy w grupie, a jednocześnie rozwijają swoją niezależność. Uczą się akceptacji opinii innych osób.
6. Rozpalanie ogniska.
Moim zdaniem, dzieci już w wieku pięciu czy sześciu lat mogą uczyć się podstawowych technik rozpalania ognia. Umiejętność odpalenia zapałki, czy zapalniczki i tak już posiadają poprzez obserwację nas dorosłych. Moim zdaniem, można sześciolatkowi spokojnie pozwolić sprawdzić teorię w praktyce. Dzieci nauczą się skąd bierze się ogień i dlaczego jest gorący. Poczucie własnej wartości dziecka wzrośnie, gdy pozwoli się mu wykonać „dorosłą” czynność. Gdy dzieci trochę podrosną, wtedy pokazujemy siedmio, czy ośmiolatkowi w jaki sposób ułożyć drewno na stosie, by dobrze rozpalić ogień. Pokazujemy, że trzeba nazbierać rozpałki i pokazujemy jej różne rodzaje, przy czym papier jest ostatecznością. Pokazujemy, że rozpalamy ognisko zaczynając od cienkich suchych gałązek, a potem dokładamy grubsze konary. Dzieci zaznajamiają się z podstawami. Następnie można pokazać, że ognisko to nie tylko zapałki czy zapalniczka. Można pokusić się by pokazać choćby dziecku rozpalanie ognia krzesiwem lub dla bardzo cierpliwych metodę pocierania dwóch kawałków drewna, albo lupą.
7. Pieczenie kiełbasek na ognisku.
Dzieci już od najmłodszych lat uwielbiają kiełbaski z ogniska. Zawsze ochoczo pałaszują mięso przyrządzone w ten sposób. Wykorzystajmy zatem okazję, by dzieci poznały, że jedzenie to nie tylko gotowy posiłek na stole. Pozwólmy dziecku usmażyć własną kiełbaskę, by potem mogło ją zjeść. Można przy tym pozwolić również, aby przygotowało własny kijek do smażenia kiełbasy na ogniu. W ten sposób dziecko dowie się, że jedzenie nie bierze się z kuchni, ale musi ono zostać przez kogoś przygotowane. Przy ostrzeniu kijka, nauczy się podstawowych zasad obchodzenia z nożem. Każdą z tych czynności pokazujemy krok po kroku, zawsze szczegółowo opisując.
Tych kilka przykładowych zabaw przyczyni się do rozwinięcia w dziecku poczucia własnej wartości i pewność siebie. Rozwinie umiejętność kreatywnego radzenia sobie z różnego rodzaju problemami. Pobudzi dziecko do działania oraz odciągnie od wirtualnego świata gier komputerowych. Rozwinie się więź dziecka z rodzicem, a jednocześnie autorytet rodzica wzrośnie, gdy ten będzie ekspertem w dziedzinach interesujących dziecko. Dziecko pozna zupełnie nowy, rzeczywisty świat prawdziwych przygód przeżytych z rodzicami, a wspomnienia wspólnie spędzonego czasu wyryją się w jego pamięci na zawsze.
Paweł Myłka